5 mar 2009

Wyjechał za późno - Henryk Bolesta

Tym postem chciałbym rozpocząć cykl artykułów na temat byłych polskich piłkarzy występujących niegdyś w Eredivisie. Moim życzeniem byłoby, żeby kłaść nacisk szczególnie na zawodników mniej znanych, nieco zapomnianych. Na pierwszy ogień bramkarz Henryk Bolesta.

Wychowanek Radomiaka do kraju wiatraków przywędrował zimą 1989 roku, gdy jako zawodnik Widzewa Łódź postanowił związać się kontraktem z Feyenoordem Rotterdam, w którym występował wtedy inny były „Widzewiak” Włodzimierz Smolarek. Bolesta miał wówczas 32 lata. Warto dodać, że nasz bohater jako gracz Widzewa ma na koncie jedno trofeum, Puchar Polski zdobyty w 1985 roku.



Okresu w zespole z Rotterdamu Bolesta nie może wspominać zbyt miło. Zagrał jedynie w 7 meczach ligowych, głównie jako dubler legendarnego golkipera Feyenoordu Joopa Hiele. Na domiar złego klub zalegał Boleście z wypłatami. W międzyczasie, czyli na początku sezonu 1989/90 nadarzyła się okazja wypożyczenia do Rody JC Kerkrade, która wówczas plasowała się w górnej połówce Eredivisie. To właśnie w górniczym klubie polski bramkarz rozwinął swoje skrzydła. W pierwszym sezonie wystąpił w 28 spotkaniach ligowych. Piąta lokata na koniec sezonu pozwoliła świętować jego drużynie awans do Pucharu UEFA (Roda JC po dwóch porażkach z AS Monaco odpadła już w 1 rundzie). Wkrótce rozwiązał kontrakt z rotterdamskim klubem i związał się z Rodą JC na 3 lata. W kolejnych dwóch sezonach regularnie wychodził w podstawowej jedenastce klubu z Kerkrade. Problemy pojawiły się dopiero w sezonie 1992/93. Sam bramkarz tak wspomina tamten okres na łamach „Tempa” (28.06.1996): - W ostatnim roku gry przytrafiła mi się przykra kontuzja kolana. Trzeba było operować więzadła krzyżowe i mimo zapewnień lekarza , nie wróciłem już na boisko. Po raz kolejny teoria rozminęła się z praktyką, bo mimo pięciomiesięcznej rehabilitacji, nie mogłem już bronić – mówi były bramkarz. Do tego doszły problemy z kręgosłupem i wiosną 1993 roku Bolesta zakończył piłkarską karierę.

Bolesta nie żałuje decyzji sprzed lat o wyjeździe do Holandii. - Na pewno podjąłbym taką samą edycję teraz. Nie ma co jednak ukrywać, że wyjechałem trochę za późno, by zrobić jakąś wielką karierę, ale takie były czasy. W tym wieku nie myślałem już o spektakularnych sukcesach, ale przede wszystkim skoncentrowałem się na zapewnieniu bytu mojej rodzinie. Dwudziestolatek mógłby skoncentrować się na robieniu kariery, a profity same przyszłyby z czasem. Mogę być jednak zadowolony, że w ogóle udało mi się wyjechać. Inna sprawa, że musiałem się dodatkowo mobilizować, by wygrać rywalizację klubową z holenderskimi bramkarzami, a przecież młody już nie byłem.

Na piłkarskiej emeryturze Bolesta radzi sobie całkiem nieźle. Zaraz po zakończeniu gry założył w Holandii firmę spedycyjną, która dobrze prosperuje. Jak sam mówił dla „Tempa” - Pozwala to nam na spokojne życie.

O tym, że w Kerkrade wciąż pamiętają solidnego golkipera z Polski niech świadczy poniższa historia. Cytat z wywiadu z Przemysławem Tytoniem przeprowadzonym dla Futbol.pl zimą 2007 roku.

- W Rodzie grał już jeden polski bramkarz Henryk Bolesta. Dorówna mu Pan?

- Już pierwszego dnia wszyscy do mnie mówili „Bolesta”. Szczerze przyznam, że na początku nie wiedziałem, kto to jest, dopiero później wytłumaczono mi, kim bym dla Rody ten bramkarz.



Henryk Bolesta w Eredivisie (bramki/mecze):




1988/89 (w)Feyenoord70
1989/90Roda JC280
1990/91Roda JC190
1991/92Roda JC340
1992/93Roda JC10
Łącznie890

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz